poniedziałek, 30 maja 2016

Cykl: Pomysł na Pomieszczenie #1 Jadalnia

Tak jak wspominałam jakiś czas temu na fb, dość dużą frajdę sprawiło mi wykonanie zestawienia/mood boardu jadalni, które pokazywałam Wam tutaj. Pomysłów miałam mnóstwo, a skompletować tylko jeden taki zestaw, było nie lada wyzwaniem. Pomyślałam więc, że stworzę cykl postów, w których będę pokazywać Wam moje pomysły na poszczególne pomieszczenia. Będą to częściowo plany, które chcę zrealizować u siebie, częściowo inne zestawy, które są w moim stylu, ale częściowo też coś zupełnie innego, a co wciąż leży w mojej estetyce. Pomoże to zarówno mi - bo może łatwiej będzie mi się zdecydować na coś konkretnego, jak i (mam nadzieję) Wam - bo może będzie dla Was inspiracją do urządzenia własnego wnętrza. Dodatkowo pod każdym takim zestawieniem umieszczę listę z linkami do poszczególnych produktów, więc nawet jeśli spodoba Wam się tylko jedna rzecz - przynajmniej nie będziecie musieli jej szukać ;)

W takim razie do dzieła. Na pierwszy ogień poszła jadalnia. Zazwyczaj zaczynam od jakiegoś dużego mebla, czegoś co pełni ważną rolę w pomieszczeniu i zajmuje sporo miejsca - dopiero wokół niego tworzę resztę. Tak też było w tym przypadku - spodobał mi się stół. Od razu dobrałam do niego ratanowe, białe krzesło. Pierwotnie zamysł był trochę inny, ale kiedy znalazłam ten kredens, podyktował on dalszy styl pomieszczenia. Do białych krzeseł dobrałam inne - drewniane, dodałam lampę o loftowym charakterze i prosty w formie stojak na doniczkę. I wtedy zorientowałam się, że brakuje tu jednej rzeczy - koloru! Nie chciałam jednak wprowadzać nic intensywnego, więc zdecydowałam się na dodanie dywanu, na którym pojawia się miętowy odcień, do tego naczynia, gdzie powielony jest ten sam kolor. Lampę z czarnej, zmieniłam na srebrną, w której dostrzegam też delikatne, niebieskie tony. Plakaty na ścianę i gotowe!


1/2/3/4/5/6/7

Niestety dopiero po zrobieniu tego zestawienia zorientowałam się, że miały tu być tylko konkretne produkty, a kredens i naczynia na niej, to tylko zdjęcia z internetu. Znalazłam sklepy, w których można je kupić, ale ponownie niestety, są to strony zagraniczne. Mimo to podaję poniżej linki do nich:                  kredens, taca, dzbanek

Ale nie zostawię Was kompletnie bez alternatyw ;) Znalazłam więc zestaw zamienny tych trzech produktów, który myślę, że sprawdzi się w tej stylizacji równie dobrze.

I jak Wam się podoba? Kontynuować ten cykl? :) 

piątek, 27 maja 2016

Małe Gdańskie mieszkanie

Ostatnio trafiłam na niewielkie mieszkanie w Gdańsku, które chciałam Wam pokazać. Całość to tylko 36m2 i jest to jeden spory pokój, który jest połączeniem kuchni, jadalni, salonu i sypialni oraz łazienka.

Nie ma tu zbyt wielu barw, ale akcenty w postaci koloru... turkusowego? morskiego? są jak dla mnie wystarczające. Zwróćcie uwagę na grafikę nad telewizorem w postaci trójkątów. Podobny motyw pojawi się na przeciwległej ścianie.



Kącik jadalniany stanowi niewielki okrągły stolik i trzy krzesła, kolorystycznie nawiązujące do szafki pod TV i stolika kawowego, który zobaczycie na kolejnym zdjęciu.



Tutaj mamy zarówno wspomniany wyżej stolik, jak i ciekawą, filcową ścianę z motywem trójkątów. Na uwagę zasługuje również grzejnik, który zamiast ukryty i niepozorny, jest wyeksponowany i pełni dodatkową rolę dekoracyjną.



Mamy tu również dużą, zabudowaną szafę, która rozwiązuje problem przechowywania na niewielkiej przestrzeni mieszkania.



Niewielka kuchnia widziana z korytarza


Dość przestronna łazienka, w której znalazło się miejsce i na prysznic, i na toaletę, i nawet na pralkę oraz sporą ilość szafek. Ciekawy wzór na ścianie dodaje charakteru i unikalności.


Jest tu także sporych rozmiarów balkon, choć akurat jego aranżacja mnie nie zachwyca


Całość została zrealizowana przez polską Pracownię Architektoniczną Raca Architekci.
Wszystkie zdjęcia możecie obejrzeć tutaj
Jak Wam się podoba? :)

wtorek, 24 maja 2016

Kuchenne zboczenia

Kiedy myślę o własnej kuchni, wśród kilkunastu pomysłów, kilku wizji, paru inspiracji, wielu mebli i mnóstwa kolorów, wyłaniają mi się dwie cechy, których jestem absolutnie pewna. Ale tak absolutnie absolutnie. Zboczenia wręcz. Pierwszą jest brak górnych szafek. Jestem w stanie docenić kuchnię z tą pełną zabudową, czyli i górnymi i dolnymi tradycyjnymi szafkami. Ba, nawet do niektórych pałam wielką miłością. Podoba mi się na przykład kolorystyczne zróżnicowanie frontów na górze i na dole. Podoba mi się wiele innych rzeczy, ale co z tego, kiedy właśnie widząc tą swoją kuchnię marzeń, górnych szafek tam po prostu nie ma. No nie ma i już! Próbuję czasem wpychać je na siłę, mój mózg jednak systematycznie i skutecznie je stamtąd wyrzuca. Szafek górnych więc nie będzie, bo z własnym mózgiem kłócić się nie ma sensu. Co zatem w zamian, coby gołych ścian nie zostawiać i jednak zyskać dodatkowe miejsce na przechowywanie? Właśnie dzisiaj postaram się w sposób udokumentowany zdjęciami odpowiedzieć na to pytanie.

1) Możemy na przykład zamiast tradycyjnych szafek, powiesić jedną lub kilka zwyczajnych (albo całkiem niezwykłych), płaskich, poziomych desek. O takich:




2) Możemy też wykorzystać małe, sześcienne szafeczki (prostopadłościenne też, a nawet heksagony, czy jakie tam jeszcze inne bryły znacie). A będzie to wyglądało na przykład tak:




3) Zamiast powyższych rozwiązań, możemy też użyć szyny lub haczyków, na których pozaczepiamy różne rzeczy - doniczki z ziołami, wiadereczka na pierdoły, akcesoria kuchenne i cokolwiek nam przyjdzie do głowy, jak tutaj:





I co, to wszystko? Ano wszystko, oprócz tych trzech rozwiązań nic innego nie przychodzi mi do głowy, a puste ściany nad dolnymi szafkami, mnie nie przekonują.
Ale pozostało jeszcze moje drugie zboczenie. Na dwóch z powyższych zdjęć mogliście je zaobserwować - brak uchwytów. No nie podobają mi się żadne. Ani jedne. To znaczy nie same w sobie, niektóre są ładne, niektóre wręcz przepiękne, inne po prostu zwyczajne. Ale w jakiś dziwny sposób te same uchwyty luzem albo w komodzie czy szafie, w szufladzie i szafce nocnej wyglądają dobrze. Pasują. Są ładne. Jak ktoś mi je przyczepi do szafki kuchennej, to choćby to był cud, miód - mi pasować nie będą. No nie i już, muszę mieć szafki bez uchwytów. Takie właśnie, jak o, tutaj:




I na koniec kilka zestawów idealnych (to znaczy pod tymi dwoma względami - brak uchwytów i brak górnych szafek, bo poza tym trochę bym tam pozmieniała ;) )




A Wy? Wolicie pełną zabudowę czy tylko dolne szafki? Nie wyobrażacie sobie kuchennych mebli bez uchwytów, czy jednak lubicie takie zupełnie gładkie fronty? 

sobota, 21 maja 2016

Mocno wstępny plan na jadalnię

Żaliłam się ostatnio na fb (klik), że nie mogę znaleźć sofy idealnej. I co? No i właśnie nadal nic. A oprócz tej sofy, to właściwie nie do końca wiem, jaką chcę mieć szafkę pod TV, jaki stolik, czy chcę kominek czy nie, czy fotel czy tylko pufa, a jeśli fotel, to do cholery, jaki?! Nic nie wiem, o! A taka byłam dumna z siebie, że już się zdecydowałam, że wizję już mam gotową, że tylko zbiorę do kupy, a później to tylko wszystko kupić, bo już nawet wiem co i gdzie. Guzik wiem. Po całym dniu rozmyślań, doszłam do wniosku, że salonu nie będę mieć wcale, bo nic mi się nie podoba. Z tej męki, rozpaczy i innych wyłącznie negatywnych odczuć wzięłam się za planowanie jadalni, na którą wcześniej W OGÓLE nie miałam planu. I co? No właśnie bardzo dużo! Okazuje się, że chcę mieć stół drewniany, masywny, duży i ciemny. Z metalowymi nogami. Okazuje się też, że najbardziej do gustu przypadły mi proste krzesła marki TON i że chcę je mieć białe - sztuk cztery oraz dwa w kolorze. Wiem też, że na dywanie musi się powtórzyć kolor z tego akcentowego krzesła i najlepiej by był w geometryczny wzór (dywan, nie kolor, no bo jak kolor we wzór?), że chcę kredens, witrynę czy jak to zwał oraz że chcę ceglaną ścianę, z prawdziwych cegieł, którą sobie zbuduję, żeby oddzielić jadalnię od kuchni. To już bardzo dużo!
Wiem, że to jeszcze nie wszystko, że oprócz tego zostaje mi do wyboru mnóstwo pierdół, parę dodatków, kilka fundamentalnych kwestii (podłogi i ściany), ale tak się ucieszyłam, że po porażce przy planowaniu salonu wreszcie klaruje mi się jakaś wizja, że postanowiłam zebrać do kupy i coś Wam jednak pokazać.
Jeśli chodzi o kolory - hm, o tym w następnym poście :D Powiem tyle tylko, że to kwestia, która najbardziej spędza mi sen z powiek, bo podoba mi się tyle kolorów, że nie wiem na co się zdecydować. Granaty, kobalty, błękity i turkusy są chyba najbliżej mego serca, więc na pewno się pojawią. Ale z jakim innym kolorem i czy z jednym czy z kilkoma i czy w ogóle z jakimiś - to jeszcze jest do przemyślenia. Kolorystyka w tym zestawieniu, jest więc na razie robocza.
Podłoga będzie drewniana - prawdziwa lita deska, klejona do podłoża, taka, która wygląda jak najbardziej surowo, jak najbardziej matowa i koniecznie dębowa - nie wiem tylko czy pójść w jaśniejsze czy ciemniejsze odcienie, ale to będzie zależało też od tego nieszczęsnego salonu, który jest połączony z jadalnią, więc musi tam wszystko wspólnie ładnie zagrać.
Jeśli udało Ci się dotrwać do tego momentu mojego marudnego posta, to gratuluję i zapraszam do obejrzenia skleconego naprędce zestawienia. Tadam:


wtorek, 17 maja 2016

Krzesło - duch

Mowa o Louis Ghost Chair - czyli Duchowym Krześle Ludwikowskim ;) Jeśli nie wiecie o czym mówię (a w zasadzie piszę), to po spojrzeniu na poniższe zdjęcie, na pewno rozjaśni Wam się w głowach. Mało kto, poszukujący inspiracji do urządzenia własnego wnętrza (bo już nie mówię o profesjonalistach, zajmujących się tym na co dzień), nie widział tego mebla.


Skąd się wzięło? Zostało zaprojektowane przez projektanta Phillipe Starck'a, zainspirowanego wyglądem drewnianych krzeseł używanych na dworach w czasach Ludwika XV. Phillipe zachował dekadencki styl i poczucie estetyki pasujące do francuskich monarchów osiemnastego wieku, jednocześnie dodając mu nowoczesności poprzez użycie poliwęglanu i nadanie mu przezroczystego, krystalicznego wyglądu. To takie połączenie bogactwa i minimalizmu, które dozowane w odpowiednich ilościach, pozwoliły na stworzenie czegoś bardzo ciekawego. Nie jest to bynajmniej nowość, bo po raz pierwszy wyprodukowane zostało w 2002 roku, jednak nadal cieszy się popularnością.
Gdzie będzie pasować takie krzesło? Niemal wszędzie! Sprawdzi się zarówno do prostych, minimalistycznych jadalni, jak i do takich bardziej wytwornych. Możemy postawić go przy biurku, czy toaletce albo wykorzystać w roli stolika nocnego. Dzięki połączeniu elegancji i nowoczesności będzie pasowało do naprawdę wielu miejsc. Fajnie sprawdzi się też w niewielkich przestrzeniach, ze względu na przezroczystość, które dodaje mu lekkości  i sprawia, że wizualnie zajmuje mniej miejsca.
Poniżej kilka sposobów na aranżacje z wykorzystaniem tego mebla. A na samym końcu kilka linków do sklepów, w którym możecie kupić podobne krzesła.

W jadalni






W kuchni



Przy biurku




W salonie





Jako dekoracja




A może w łazience? 




Jak widać możliwości jest sporo. Krzesła inspirowane tym projektem, możecie kupić w wielu sklepach internetowych, na przykład tu:

1 / 2 / 3 / 4 / 5 / 6 / 7 / 8 / 9 / 10

Oprócz tych klasycznych, możemy znaleźć też wersję nieco "okrojoną", czyli bez podłokietników, która wygląda tak:


 a także w rozmaitych kolorach, przy zachowanej jednocześnie transparentności, takie jak na przykład tu:



I jak podoba Wam się ten ciekawy mebel? Widzicie go u siebie czy raczej nie jest w Waszym guście? Ja myślę o tym, żeby kupić sobie takie krzesło do biurka lub toaletki, bo jako jadalniane mam już innego faworyta (ale o tym kiedy indziej).



sobota, 14 maja 2016

Mieszkanie w Szwecji

Chciałam Wam dzisiaj pokazać mieszkanie, które zauroczyło mnie akcentami kolorystycznymi. Całość utrzymana jest w bieli i czerni, ale pojawiają się takie smaczki jak intensywnie różowa kanapa, żółta tapeta czy niebieskie płytki. Mieszkanie ma 67m² i znajdziemy tam dwa pokoje, kuchnię, łazienkę oraz całkiem przestronny balkon.











I jak Wam się podoba? 


Zdjęcia pochodzą z alvhemmakleri.se
Jeśli chcecie zobaczyć całe mieszkanie, zapraszam TU

czwartek, 12 maja 2016

Kolor!

Ostatnio przeglądając pinteresta i różne blogi oraz szukając inspiracji w odmętach internetu, dotarło do mnie, że wszystkie te kuchnie, sypialnie i łazienki, które podziwiam, wszystkie meble, ściany i podłogi, wszystkie domy, mieszkania i ogrody, jakkolwiek piękne i stylowe, są trochę... szare. W większości mamy do czynienia z czernią i bielą i różnymi odcieniami tej szarości właśnie. I nie zrozumcie mnie źle - osobiście jestem wielką fanką tych barw, w wystroju wnętrz i nie tylko, ale jednak czasem aż się prosi, żeby rzucić gdzieś kilka różowych poduszek, żeby zawiesić soczyście żółte zasłony, żeby pochwalić się pastelowymi naczyniami, żeby rzucić pod nogi bordowy dywan...
Dlatego też dzisiaj chciałam Wam pokazać pomysły na kolor we wnętrzach. I nie będzie to jedynie jeden wazonik, talerzyk, zasłonka czy poduszka. Nie będzie tam tylko ledwie widocznych pasteli (które swoją drogą uwielbiam), czy z rzadka pojawiających się niebieskości. Będzie dużo, kolorowo, szalenie i bez miejsca na nudę. Wiem, że nie każdy tak chcę mieszkać. Ba, nawet ja nie chcę! Ale w opozycji do wszechobecnej szarości, zaserwuję Wam garść różnorodnych barw. Patrzcie i inspirujcie się!