poniedziałek, 9 maja 2016

W komórce pod schodami

Po podjęciu decyzji o kupnie domu, a jeszcze przed całkowitym sfinalizowaniem transakcji, zabrałam się za przeanalizowanie rozkładu pomieszczeń, wszystkich dobrych i złych stron, usytuowania okien i zdecydowanie, gdzie chciałabym jakieś dodać (nie ciepię domów z małą ilością okien!) oraz zaplanowanie kilku nowych ścianek, ewentualnie kilku wyburzenie.
Ta analiza przyniosła parę dobrych pomysłów, kilka fatalnych i nieco takich pomiędzy, czyli głównie - dobre, ale za drogie. Z paroma rzeczami musiałam się pogodzić: bryła budynku, której kształt został wymuszony wąską i długą działką, brak moich wymarzonych okien w salonie, które sięgałyby od podłogi po sufit (bo przecież nie będę wyrzucać nowiutkich okien, tylko dla swojego widzimiesię) czy stosunkowo niewielkie łazienki (to teoretycznie mogłabym zmienić, ale kosztem innych pomieszczeń, których jednak nie chciałam pomniejszać).
Wszystkie te kompromisy, pomiędzy wizją mojego wymarzonego domu, a stanem zastanym przełknęłam w miarę bezboleśnie. Z jednym tylko jakoś nie bardzo mogę sobie poradzić - wąski korytarz (czy też przedpokój, ale jak zwał, tak zwał)! No niby mogłabym go troszkę poszerzyć, ale z jednej strony ta niewielka łazienka, a z drugiej kuchnia, która po oddzieleniu od części jadalniano-salonowej też nie będzie zbyt wielka.
A jak w takim miniaturowym przedpokoju mam postawić moją wymarzoną ławkę, wolnostojący stojako-wieszak, niewielki stołek z koszykiem na pierdoły? No nie da się. Może i to bym jakoś przełknęła, ale generalnie buty gdzieś zostawić trzeba, wierzchnie odzienie też pasowałoby na czymś powiesić, a tam miejsca tyle, co na szerokość drzwi i finał (mój Chłop stoi nade mną i stwierdził właśnie, że dramatyzuję i aż tak źle nie jest - no to może i nie, ale tak czy siak - ci z agorafobią, raczej nie będą mieli czego się tam bać).
Pomińmy jednak moje żale i niezrealizowane marzenia (choć mam nadzieję, że jedynie przesunięte w czasie), nie to bowiem jest tematem mojego posta. Tematem są przestrzenie pod schodami. Bo ta właśnie przestrzeń zostanie prawdopodobnie moim wybawieniem z tego okrutnego stanu.

Schody są na przeciwko drzwi wejściowych, więc generalnie nic nie stoi na przeszkodzie, żeby właśnie tam zorganizować miejsce na rozdziewanie się po przyjściu do domu i przechowywanie tych pierdół, które zwykle przechowywane są w korytarzach. Zaczęłam więc szukać jakiegoś fajnego rozwiązania i znalazłam dużo więcej niż chciałam. Dzisiaj więc przedstawię Wam kilka zupełnie różnych sposobów na komórkę pod schodami.

1. Fragment części użytkowej.





2. Miejsce do odpoczynku, poczytania / biblioteczka






3. Domowe biuro / miejsce do pracy





4. "Przedłużenie" korytarza / miejsce na składowanie kurtek, butów, parasoli 

źródło

5. Barek



6. Spiżarnia / składzik na kuchenne pierdoły




7. Domek dla dziecka


8. Toaleta



9. Sypialnia (a raczej jej podstawowa część) 


10. Szafki na wszystko, czego nie mamy gdzie schować





2 komentarze :

  1. Przestrzeń pod schodami bywa często pomijana a szkoda - jak widać na twoich inspiracjach możliwości jest masa! Trzymam kciuki za powodzenie twojego projektu - w razie czegao napisz, to chętnie pomogę (chyba że jesteś projektantką - nie masz tegow bio :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej. Nie, nie jestem projektantką, właściwie to jestem zupełnie zielona w tym temacie :D Od kilku miesięcy szukam, uczę się, inspiruję i próbuję jakoś odnaleźć wśród tego ogromu możliwości własny styl i wizję na mój dom. Dzięki za chęć pomocy, kiedy moje plany będą już bliżej realizacji (czyli pewnie jeszcze kilka miesięcy), to na pewno się odezwę! Mam mnóstwo pomysłów, ale przez brak doświadczenia, czasem brak mi wyczucia, jak to wyjdzie w praktyce, więc rada od kogoś, kto zajmuje się tym tematem, będzie super wartościowa :)

      Usuń