Majówka już niby minęła, ale maj ciągle trwa i ma się dobrze. Zresztą majówka majówką, a meble i dodatki do ogrodu będą równie cieszyć i w czerwcu, i w sierpniu. A biorąc pod uwagę ostatnie kaprysy pogody, to jest duża szansa, że w tym roku grilla pod chmurką zrobimy sobie i w grudniu, a co! Ja co prawda zrobię sobie co najwyżej mocnego drinka i wypiję go siedząc dupą na zimnej wylewce (które już w końcu mamy!) i patrząc na nasze (wciąż!) nieotynkowane ściany. Ewentualnie siedząc na hałdach ziemi, piasku oraz cementu i patrząc na nasze (równie nieotynkowane, co nieocieplone) ściany zewnętrzne.
Czy tylko ja od etapu radości i energii tryskającej na myśl o każdym elemencie wykańczania i urządzania domu płynnie przeszłam do żądzy mordu na fachowcach wszelakich oraz przesycie tymi wszystkimi płytkami, szafkami, frontami, kranami, klamkami, roletami, farbami, lampami...? Tego jest zwyczajnie za dużo! Ale i tak najgorzej z fachowcami. Jak się jednemu ręka nie złamie, to drugiego ekipa zrobi w konia, wyć mi się chce i śmiać równocześnie. Każdy kolejny telefon to loteria, cholera wie czy już do mnie jedzie, czy może mu żona czwarte dziecko rodzi w ciągu miesiąca i przeprasza bardzo, ale trochę ma przez to obsuwę. Jak ja im zazdroszczę tego niefrasobliwego podejścia do życia, tego luzu, tego swobodnego traktowania terminów, obietnic i deklaracji! Tak jak oni potrafią mieć w dupie klienta, to nawet panie w urzędach nie potrafią, to jest wyższa szkoła jazdy, to jest etap kompletnego zen! Bez wina bym już dawno popadła w obłęd (a tak czeka mnie tylko alkoholizm).
(Powinnam była chyba ten post zatytułować "Majówkowy wkurw" - byłby o wiele bardziej adekwatny...)
Żeby jednak zakończyć czymś przyjemniejszym, mam dla Was dzisiaj cztery zestawienia z fajnymi rzeczami. Możecie je sobie wstawiać na balkony i tarasy, do ogrodów i altan, na werandy i przedsionki. Do domu też co nieco się nada. Bierzcie, urządzajcie, grillujcie i chillujcie i wypijcie w mojej intencji lampkę wina (czy co tam lubicie, może być i czysta wódka) na tych ławkach, huśtawkach, w ogrodach, altanach i na werandach. Bo ja przez najbliższe dziesięć lat pewnie szybciej wykończę siebie, niż dom, nie mówiąc już o ogrodzie.
Hej :) niedawno zaczęłam czytać Twojego bloga. Jestem właśnie na etapie szukania domu. Dzięki Twoim postom na wiele pytań mam już odpowiedź :) dzięki! Co d ekipy remontowej to wiem o czym mówisz to okropna zaraza! Mam nadzieje, że jak najszybciej nie będą Ci potrzebni :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOooo taki hamak to by mi się przydał w ogrodzie 1 :)
OdpowiedzUsuńNie zazdroszczę sytuacji i nerwów, ale zawsze powoli do przodu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Marta